Revitalash Advanced – opinie i ogromna przestroga!!!!
Na studniówkę chciałam mieć piękne i długie rzęsy. Mimo, że moje same w sobie były dość długie i ładne, to chciałam osiągnąć efekt rzęs, które będą “sięgały nieba”. Miałam pół roku do imprezy więc stwierdziłam, że zdążę wzmocnić je jakimś preparatem, zamiast oklejać sztucznymi kępkami. Moja decyzja padła na Revitalash advanced. Cena była bardzo wysoka, ale wyszłam z założenia, że skoro cena jest aż tak zawrotną, to efekty będą murowane. Sto razy przeczytałam ulotkę i z milion postów internetowych (a to powinnam zrobić wcześniej…). Zaczęłam mieć wątpliwości po tym, co przeczytałam, ale mimo to zaryzykowałam.
Revitalash advanced – czyli kosmiczna cena i tak samo kosmiczne problemy
Oczy dokładnie oczyściłam i zaczęłam aplikować serum. Pędzelek był długi i bardzo niewygodny. Kilka razy wsadziłam go sobie do oka co spowodowało bardzo niemiłe uczucie. Po jakimś czasie zaczęłam odczuwać pieczenie oka. Utrzymywało się ono dość długo, więc zmyłam środek i następnego dnia zrobiłam kolejne podejście. Tym razem pieczenie pojawiło się od razu. Zignorowałam to i poszłam spać. Ból jakby trochę ustąpił, więc spokojnie zasnęłam. Rano kąciki wewnętrzne były zaczerwienione i jakby opuchnięte. Zrobiłam chłodzący układ, ale każdy się mnie w szkole pytał co się dzieje z moimi oczami, że są takie czerwone.
Jednak mimo wszystko dalej uparcie smarowałam co wieczór rzęsy tym nieszczęsnym Revitalash advanced.
Po trochę ponad miesiącu stosowania moje oczy zaczęły ropieć, a zaczerwienienie nie chciało schodzić już w ogóle. Odstawiłam te serum od razu z obawą, że coś mi się stanie z oczami. Po około tygodniu zaprzestania stosowania preparatu moje rzęsy zaczęły słabnąć i wypadać. Nie wyglądały już nawet jak przez rozpoczęciem stosowania Revitalash advanced.
Zaczęłam szukać i pytać wśród znajomych kogoś, kto miał podobny problem i jak sobie z nim poradził.
Koleżanka poleciła mi rozpoczęcie kuracji preparatem Rzęsix. Jej rzęsy były w opłakanym stanie, a ten środek pomógł jej odzyskać rzęsy.
Kupiłam więc go i rozpoczęłam sumienne stosowanie zgodnie ze wskazaniami z ulotki. Po około 10 dniach od rozpoczęcia kuracji rzęsy przestały wypadać, a po około miesiącu wyglądały jak dawniej. Już nawet nie marzyłam o poprawienie ich kondycji, a tym bardziej o wydłużeniu i pogrubieniu, ale stał się cud. Po pewnym czasie (myślę, że po około 2 miesiącach) pomalowałam rzęsy ulubionym tuszem. Jakie było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że zaczynają one dotykać linii brwi! Przejrzałam się im dokładnie i faktycznie wydawały się nieco dłuższe. Z czasem stawały się co raz gęstsze i jakby bardziej błyszczące. Z czasem przestałam je tuszować, bo były już tak długie i piękne, że nie było to konieczne. Dzięki odżywce Rzęsix na studniówce mój makijaż wyglądał oszałamiająco! A ja nie musiałam się martwić, czy nie zostawię kępki rzęs na ramieniu mojego partnera.
Obecnie z regularnością jest u mnie różnie. Czasem pamiętam o odżywce, a czasem nie. Jednak mimo to, rzęsy są ciągle na swoim miejscu. Nic nie wypada, nic nie ubywa. Moje spojrzenie jest piękne i zwraca uwagę nie tylko mężczyzn, ale także i kobiet, które z zaciekawieniem pytają, co jest moją tajemnicą pięknych rzęs.
Odpowiedź jest tylko jedna. Rzęsix! To on jest moim bohaterem.
Paulina, 18 lat, Toruń