Regenerum do rzęs – opinie po rozczarowaniu

Z powodu choroby straciłam dużą część włosów, w tym brwi i rzęsy. Był to dla mnie duży cios, nie tylko dlatego, że jako kobieta lubię czuć się pięknie i dobrze w swoim ciele, ale przede wszystkim dlatego, że z zawodu jestem makijażystką, więc dbanie o swój wygląd to po prostu także część mojej pracy. Zawsze lubowałam się szczególnie w malowaniu oczu, wykonywałam makijaże inspirowane filmami, baśniami, obrazami, więc strata rzęs i brwi była wtedy dla mnie końcem świata. Na szczęście pokonałam chorobę, a włosy powoli zaczęły odrastać. Bardzo powoli, ale jednak. Szybko wróciłam do pracy, ale sama też chciałam znów podkreślać oczy makijażem, jednak moje rzęsy były tak słabe, że zwyczajnie bałam się, że jak zacznę ja malować, to tylko je zniszczę i już nie odrosną mi wcale. Postanowiłam zacząć działać i stymulować wzrost brwi i rzęs- krótkie włosy nie przeszkadzały mi wcale.

Zainteresowałam się marką Regenerum, bo mają w swojej ofercie również Regenerum do rzęs, a opinie w internecie są bardzo dobre.

Do tego zachęciła mnie forma opakowania i nakładanie preparatu za pomocą takiej samej szczoteczki, jaką mają tusze do rzęs. Jest to zdecydowanie duże ułatwienie. Niewysoka cena też zadziałała na plus i ruszyłam do apteki. Regererum do rzęs miało stymulować cebulki, więc rzęsy nie tylko miały szybciej odrastać, ale także miały być grubsze i silniejsze. Do tego ekstrakt ze świetlika w składzie. Produkt wydawał mi się po prostu idealny. Tego samego dnia pełna nadziei zaczęłam stosowanie serum według ulotki, czyli na oczyszczone rzęsy przed snem. Aby zadziałało, Regenerum trzeba używać minimum 3 miesiące, więc cierpliwie czekałam na efekty. Efekty, które nie pojawiły się wcale. Bardzo chciałabym napisać, że chociaż trochę ruszyło, że poprawiło się cokolwiek, albo że pojawiły się mini rzęski, no ale nic takiego się nie stało. Oprócz tego okazało się, że cena w porównaniu do wydajności jednak jest wysoka.

Byłam załamana, na stosowanie poświęciłam więcej, niże 3 miesiące, a rzęs dalej nie było. Ale, że z natury jestem silną babką, jeden wieczór popłakałam i znowu ruszyłam do apteki.

Tym razem aptekarka poleciła mi Miralash.


W domu ponownie przejrzałam fora internetowe w poszukiwaniu opinii na temat produktu. Nie zawiodłam się, znalazłam bardzo dużo i to praktycznie same pozytywne! W przypadku Miralasha spodobał mi się skład, nic nie powinno ani uczulać ani podrażniać oczu. Aplikacja też łatwa i szybka, opakowanie estetyczne (co powinno się spodobać perfekcjonistom), a stosowanie znów najlepiej na noc. I z zachwytem muszę napisać, że tym razem cierpliwość opłaciła się w 100%! Tak jak w przypadku Regenerum, Miralash stosowałam 3 miesiące, chociaż poprawę zaczęłam zauważać już wcześniej, to chciałam się upewnić. Najpierw zauważyłam małe delikatne rzęski, które zaczęły wyrastać. A jak już były trochę dłuższe, to zobaczyłam, że są zdecydowanie mocniejsze, niż te, które odrosły mi bez pomocy Miralash. Naprawdę, nie warto bawić się w inne preparaty. Skoro Miralash poradził sobie z tak trudnym przypadkiem jak mój, gdzie rzęsy było trzeba nie tylko wzmocnić, ale praktycznie wyhodować od samego początku, to w innych, łatwiejszych przypadkach poradzi sobie bez zastrzeżeń! Same spójrzcie na moje zdjęcie sprzed i po!

#Aktualizacja – przeczytaj nim kupisz Miralash

Bardzo dużo dziewczyn pyta mnie w prywatnych wiadomościach, gdzie kupowałam Miralash i czy można go zdobyć jakoś taniej. Oczywiście, że tak! Dla zainteresowanych polecam kupić odżywkę Miralash poprzez ten link (wystarczy kliknąć). Gwarantuje to zniżkę dla stałych czytelniczek bloga! Proszę bardzo 😉