Bandi Tricho – opinie jak nie stracić pieniędzy

Od dziecka marzyłam o pięknych i długich rzęsach, niestety mam uczulenie na klej, więc sztuczne nie wchodziły w grę. Do tego mam skórę atopową i podatną na alergie wszelkiego typu. W swoim życiu testowałam wiele kosmetyków i suplementów, ale żaden z nich nie zawiódł mnie tak bardzo jak ten z firmy Bandi.

Bandi i moja opinia o nim

Przy takiej cenie, oraz takich obietnicach producenta liczyłam na naprawdę wspaniałe efekty. Co prawda nie uczulił mnie w żaden sposób, jednak efekt też był żaden. Z każdym dniem opuszczała mnie nadzieja co raz bardziej. Preparatu Bandi tricho ubywało, a rzęsy nie stały się ani odrobinę dłuższe. Może faktycznie nieco się wzmocniły, ale to nie był problem z którym chciałam sobie poradzić. Używałam go do rzęs i do brwi, bo według ulotki ma on dość wszechstronne zastosowanie, ale niestety efekt bym oceniła na 2 w skali 1-10.

Zaczęłam przeglądać opinie o produktach marki Bandi i zdecydowałam, że spróbuję jeszcze raz. Kupiłam drugie opakowanie i rozpoczęłam kurację z tym, że zwiększyłam dawkę podwójnie. Niby coś tam się ruszyło, ale to nie było to. Nikt ze znajomych nie robił “oh i ach” na widok moich rzęs. Do tego zaczęłam odczuwać dziwne swędzenie i pieczenie oczu. Nie było jakieś nieznośne i nie do wytrzymania, jednak było na tyle nieprzyjemne, że zrezygnowałam z dalszej kuracji. Może gdyby chociaż efekt był w miarę zadowalający byłabym w stanie poświęcić się dla uzyskania efektu pięknych rzęs. Przez Bandi Trichio wyrzuciłam prawie 400 zł w błoto. Testowałam potem jeszcze jakieś inne przygodne marki, jednak żadna nie zapowiadała się obiecująco.

Wszystkich znajomych zamęczałam moim problemem, więc przyjaciółka na urodziny przyniosła mi w prezencie odżywkę Miralash.


Nazwa nieco mnie rozbawiła, ale nie miałam nic do stracenia. Stosowałam już tyle preparatów, że kolejny nie robił dla mnie żadnej różnicy. Następnego dnia zapoznałam się z instrukcją i ruszyłam pełną parą. Po tygodniu nie widziałam w sumie żadnych efektów, jednak nie było też skutków ubocznych, a to już był wielki plus! Po dwóch tygodniach zaczęło coś się dziać. Rzęsy widocznie stały się grubsze i jakby twardsze. Do tego pięknie zaczęły błyszczeć. Podczas demakijażu przestały całkowicie wypadać. Dalej dzięki odżywce Miralash było już tylko lepiej. Moje rzęsy z tygodnia na tydzień stawały się widocznie co raz gęstsze i dłuższe. Wyglądały pięknie.

Byłam zachwycona efektami i tym, że tak szybko udało mi się je osiągnąć.

Szybko dowiedziałam się gdzie moja przyjaciółka kupiła Miralash i od razu zaopatrzyłam się w dwa kolejne opakowania. Kochani to jest rewelacja! Żadnych skutków ubocznych, żadnego pieczenia i zaczerwienienia! Śmiało można nosić szkła kontaktowe i nie przejmować się nadwrażliwością na wszystko. Teraz mam piękne i długie rzęsy nawet bez tuszu i zalotki. Są pięknie podkręcone i wszystkie rosną równo w jednym rzędzie. Chłopak ciągle się śmieje, że to nie mogą być naturalne rzęsy, że gdzieś po kryjomu doklejam sztuczne w jakimś salonie kosmetycznym.

Obecnie używam odżywki Miralash już prawie rok i nie mam zamiaru z niej zrezygnować. Może nie stosuję jej już aż tak regularnie, jednak efekt ciągle jest taki sam.

To mój obowiązkowy must have jeśli chodzi o pielęgnację i odbudowę rzęs. Spójrzcie zresztą same!

Pozdrawiam i polecam Miralash, K.W.

#Aktualizacja – przeczytaj nim sama zdecydujesz się kupić Miralash

Bardzo dużo dziewczyn pyta gdzie najlepiej kupić odżywkę Miralash i czy można ją zdobyć jakoś taniej. Oczywiście, że tak! Dla zainteresowanych polecam kupić odżywkę Miralash poprzez ten link (wystarczy kliknąć). Gwarantuje to zniżkę dla czytelniczek bloga! Po co przepłacać skoro można taniej?

Pozdrawiamy! Redakcja